wtorek, 19 marca 2013

Złudność a posteriori doświadczenia podróży


Powoli, ale nieubłaganie zaciera się mapa marzeń dzieciństwa. Krainy zostały odkryte, lub wyeksplorowane informacyjnie na tyle, że przestały być w zupełności atrakcyjne. Podróż traci na swej magii, traci na kaloryczności. Dziś rozważając o bliskiej podróży myślę raczej o kłopotach administracyjnych, wizach i wydatkach etc. niż w stylu something pure, co przeważnie miało miejsce. Jest w rozważaniach o podróży i w fascynacji tym stanem coś z życiowej witalności, z totalnej afirmacji życia. Podróż staje się totemem dla osobowości nie bardzo liczących się z narodzeniem, ani odchodzeniem. Jakby wiedza o genezie była niemożliwą do zbadania sprawą, a refleksja i samoświadomość odejścia, budziła tylko większe pokłady melancholii.

wtorek, 12 marca 2013

sub relacje sub społeczności



Spotyka się dwóch - powiedzmy - twórców planujących produkcję filmu dokumentalnego. Istotną sprawą, jest pozyskanie materiałów archiwalnych. Dokumenty mogą być w Polsce, ale mogą też być w Niemczech. Twórca nr. 1 zastanawia się: cholera, mamy mało czasu... ale mam pomysł. Mój znajomy - nazwijmy go - Kazik, ma jakieś znajomości w konsulacie, czy jakimś instytucie niemieckim... to pogadam z nim i może da się gdzieś zadzwonić, szepnąć słowo i załatwią nam poza kolejnością, bez pisania podań... Na co twórca nr. 2 odzywa się: stary, bez żartów. W wersję, że to polski partner obiecuje coś niemieckiemu i załatwia to za przysłowiową flaszkę i przez telefon do przyjaciela to bym jeszcze uwierzył... W historię odwrotną - Nie. Zatem składamy oficjalną prośbę...

wtorek, 5 marca 2013

Szkic kolejny o kwestiach pracy

Praca jest tematem, albo obszarem zainteresowań, który pojawia się nie po raz pierwszy na łamach tego bloga. zawsze lubiłam śledzić rynek pracy, kalejdoskop zmieniających się super zawodów i zajęć hańby oraz relacji zarobków i możliwości rozwoju. Czasem żal jest mi pewnych nieodwracalnych decyzji, lub niemożliwych do zrealizowania (już) planów, ale i tak koniec końców mówię sobie w duchu, że z wielu możliwych ścieżek rozwoju scenariusza obejmującego życie, moja ścieżka nie jest znów taka zła. A może inaczej - jest tak niejasna i nieoczekiwana, że trudno ją zakwalifikować jednoznacznie jako dobrą lub złą. Jest popaprana, ale w przyjemnie popaprany sposób :-) Tak więc będzie o pracy innych...