środa, 30 marca 2011

Witajcie w Antykwariacie Pat :-)



Antykwariat to miejsce, w którym to co stare, pozornie „zaginione” i egzemplaryczne spotyka się z tym co nowe, ale już wyodrębnione z kolekcji seryjności. Jednym słowem, to kram gdzie pojedyncze sztuki – bez względu na wiek (a i też pochodzenie) lubią sobie przysiąść, zagnieździć się i snuć swoje opowieści. Czekają, bez narażania się na specjalne promocje, incydentalne afery i histeryczne mody, na tych, którzy leniwie z dostojnym dystansem przekroczą próg Antykwariatu, a następnie postanowią sporządzić swoją własną unikatową kolekcję.
Ładny obrazek, ale „idealny”. Chciałoby się powiedzieć – wzorcowy. Tym bardziej należy mieć się na baczności, bo poszukiwanie idealnego może zaprowadzić skłonny do uproszczeń i popędliwy umysł do dramatycznego zakleszczenia się w ciemnym pokoju własnych przesądów i jedynie słusznie wypowiadanych prawd.
Zatem Antykwariat Ironistki, zwłaszcza w stronę autoironii. Nie będę ukrywać, że zainspirowała mnie do stworzenia antykwariatu kategoria antykwaryzmu, którą zastosował HP Lovecraft, pisząc: „Gdy dana epoka nie otrzymuje żadnego nowego, naturalnego impulsu do zmian, czy nie lepiej budować na ustalonych formach, niż lepić groteskowe i pozbawione sensu nowatorskie twory oparte na wątłych akademickich teoriach?”.
Jedno „ale” - nie będę determinować „swojego Antykwariatu” tylko i wyłącznie ograniczając jego zasięg i cel do cytowanych słów. Są one punktem wyjścia, przyczynkiem do dyskusji, a nie ostateczną granicą wyznaczającą przestrzeń Antykwariatu.
Od pewnego czasu drażni mnie fragmentaryczność wiedzy i sądów. Łatwość z jaką dryfujemy w kierunku krótkich, silnie zdeterminowanych opinii, błyskotliwych aczkolwiek pozbawionych głębszej refleksji puent i anegdot, które pojawiają się w treści dyskusji zamiast argumentów odsyłających do fundamentów uzasadnienia. Przez szybkość gubimy uniwersalną refleksję, za to zalewamy „świat” rozdrobnionymi subiektywnymi błyskami wewnętrznych odczuć i uczuć, tak bardzo zakodowanych we własnym języku, że już kompletnie niezrozumiałych dla innych, dla tego „drugiego”.

Szybkość i poręczność współczesnych kanałów oraz narzędzi komunikacji sprawia, że udawanie „mądrego” i „obeznanego” jeszcze nigdy nie było łatwiejsze. Do tego należałoby dorzucić jeszcze szczyptę rozsiewanej arogancji, wszechobecnej i uzasadnionej „zdrowym egoizmem i potrzebą autopromocji”. Można powiedzieć: jeszcze nigdy nie spotkałam tak wielu operatywnych ignorantów, jak w ostatnich czasach. Tym bardziej, w obliczu własnego zdystansowania, słabości i ironii, coraz częściej chcę widzieć się w roli nieco naiwnego, lekko zacofanego antykwariusza, który nie musi za wszelką cenę dostosować się do prawideł pędzącej nowoczesności, bo ma świadomość, że i tak przegra z życiem i z śmiercią na platformie tej tu czasoprzestrzeni. Tyle, że ta świadomość otwiera przede mną zupełnie nowe możliwości. Sprawia chwilę przyjemności czerpanej z obserwacji świata, z ciekawości konsekwencji dokonywanych wyborów oraz ze spotkań przy wirtualnym kieliszku czerwonego wina z innymi Antykwariuszami naszego realno-wirtualnego świata.
Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz