wtorek, 17 listopada 2015

Finałowe cięcie


Wieczorową porą zasiadłam do nasycenia się ostatnim z serii odcinkiem Downton Abbey - spodziewam się jeszcze bonusowego świątecznego epilogu (jak to miało miejsce w poprzednich sezonach) jednak niezależnie od tego - opowieść o perypetiach angielskich arystokratów z pierwszej połowy XX wieku dobiegła końca. Jak tu żyć? Otóż z pomocą przybyli autorzy scenariusza, poniekąd mordując finał, zamieniwszy narrację w schemat wydarzeń jak ulał pasujących do telenowel w stylu latino, które w latach 90. pleniły się po różnych kanałach telewizyjnych. Więc ze zrozumieniem pochylam się nad decyzją o "uśmierceniu" DA.

niedziela, 8 listopada 2015

Piknik pod zerwaną wiatą


Było to dawno, dawno temu. Może 10, a może 8 lat minęło od tamtej wyprawy. Zaczęło się spontanicznie. Upraszczając narrację - spotykałam się w mieście X z pewną znajomą, zazwyczaj przy okazji oficjalnej (ogólnie rzecz ujmując). Po załatwieniu spraw nudnych często uderzałyśmy na kawkę i ciastko. Bardzo nam sympatycznie szły te niezobowiązujące pogadanki, na tyle fajnie, że kiedy moja znajoma zadzwoniła do mnie informując, że niebawem przybędzie z wizytą na Dolny Śląsk - serdecznie ucieszyłam się. Jakby tego było mało, padła propozycja abyśmy w wybraną sobotę udały się pozwiedzać region...

środa, 14 października 2015

Tak, wiem to już październik...


Tak, wiem to już październik, ale ten tydzień zadał cios w iście listopadowym stylu. Pozostaje zatem oczekiwać (słusznie) na aurę mieniącą się przygasłym słońcem i niuansami czerwono-złotych liści, które jeszcze na krzewach, a już bardziej opadłe na ziemi snują się wokół stóp. I podobnie czas na mgłę wieczorną w parku i w wąwozach uliczek słabo oświetlonych latarniami (energooszczędnymi). Bo październik bez tej oprawy i bez październikowej listy słodko-ponurackich utworów muzycznych oraz literackich to zupełnie się nie liczy. Prawie jak nie-październik. Więc dziś będzie o...

niedziela, 30 sierpnia 2015

Płyną monologi, płyną


Jakiś czas temu w nawałnicy sieciowych tekstów trafiłam na krótkie (ogólne) zestawienie rad (zaleceń w stylu must have) dotyczących funkcjonowania we współczesnych - cyfrowych - realiach. Otóż autor (lub autorzy, autorka) zalecali zintegrowaną i stałą obecność w necie, a w szczególności w mediach społecznościowych. W zasadzie to twórz profile, publikuj foty, pisz o każdym zawodowym i osobistym osiągnięciu, dziel się, reklamuj, promuj i pamiętaj, że nasze czasy dedykowane są tylko i wyłącznie niebanalnie zindywidualizowanym liderom. Cóż za dziwactwo, a nawet kuriozum... 

piątek, 28 sierpnia 2015

Poland 83'

Żegnając się z ostatnim odcinkiem pierwszego sezonu (liczę na więcej) serialu Deutschland 83' zakończyłam projekcję slajdów z przeszłości. Slajdy w manierze teledysku z pierwszej połowy lat 80. przefiltrowane przez aktualne (nowoczesne) doświadczenia estetyczne. Cóż, nigdy później "Zachód" nie był tak arcy-fascynujący i niezrozumiały - przynajmniej jeśli chodzi o mnie.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Łapka na selfie


Z mitem współczesnych podróżników rozprawiła się kilka lat temu Jennie Dielemans w książce "Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym". I tak wszyscy zostaliśmy turystami. Dielemans finalnie dochodzi do radykalnych wniosków, kontestując choćby korzystanie z transportu lotniczego. Jednak spostrzeżenia i uwagi, które autorka zebrała podczas własnych wędrówek, powinny stać się lekturą ku refleksji przed każdym wyjazdem. Nawet jeśli wkurzy Was pedagogiczny ton tej książki to warto po nią sięgnąć, choćby po to aby podczas wakacyjnych wojaży poszukać innej perspektywy dla obserwacji otoczenia. Tak było w przypadku spotkania ze zjawiskiem selfie stick, które nazywam łapką na selfie. 

środa, 18 lutego 2015

Błąd w systemie


Myślę, że obecnie karierę robi intensywna powierzchowność doznań i relacji. Mało czasu, wiele możliwości (pozornych lub nie), kalejdoskop treści i potrzeba ekspresji. Wyrzucaj z siebie lub giń - można podsumować :-) W zasadzie jesteśmy ekspertami jednodniowymi, bo na tyle starcza zasobów i nie ma zresztą potrzeby na więcej. Kiedy czegoś chcemy/oczekujemy potrafimy skupić się na tym maksymalnie, wyegzekwować potwierdzenia, zamówienia, nawiązać silną więź... tylko po to, aby dzień później o niej zapomnieć lub po prostu ją przeciąć, ponieważ trzeba czyścić dostępną "pamięć" inaczej system zacznie szwankować. Ile w tym prawdy? A tyle ile w większości serwowanych nam analiz danych :-)