Myślę, że obecnie karierę robi intensywna powierzchowność doznań i relacji. Mało czasu, wiele możliwości (pozornych lub nie), kalejdoskop treści i potrzeba ekspresji. Wyrzucaj z siebie lub giń - można podsumować :-) W zasadzie jesteśmy ekspertami jednodniowymi, bo na tyle starcza zasobów i nie ma zresztą potrzeby na więcej. Kiedy czegoś chcemy/oczekujemy potrafimy skupić się na tym maksymalnie, wyegzekwować potwierdzenia, zamówienia, nawiązać silną więź... tylko po to, aby dzień później o niej zapomnieć lub po prostu ją przeciąć, ponieważ trzeba czyścić dostępną "pamięć" inaczej system zacznie szwankować. Ile w tym prawdy? A tyle ile w większości serwowanych nam analiz danych :-)
Jednym zdaniem - może tak być, a nie musi. Bo zawsze jednostka, zbiór jednostek słusznie zauważy, że podobne uogólnienie ich nie dotyczy. I będzie to święta racja. Niegdyś czytając opracowania (egzegezy) dotyczące modelowych preferencji, wyborów lub poglądów łapałam się za głowę i wołałam w myślach: ale to nie ja, mnie znów w badaniach nie ujęli! Jestem więc częścią błędu statystycznego, zbiorem wypaczonym, a może to pominięcie jest zabiegiem celowym? Bo lepiej szkic uogólnić niż go zagęścić niepokojącymi krzywiznami.
Nie przywiązuje się więc do opracowań, liczb i danych w sposób fanatyczny. To co w sercu nie zawsze w mózgu (i vice versa), to co celebrujemy lub czujemy, że tak a nie inaczej powinniśmy - nie oznacza jeszcze, że tak czynimy.
Do instrukcji obsługi człowieka powinno być dodane naczelne zalecenie: weź poprawkę na to co mówi i robi - może być z tym różnie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz