wtorek, 8 maja 2012

Zemsta po latach?

Jak zemsta po latach. Bez zapowiedzenia złożyłam wizytę na uśpionym profilu MySpace. Cmentarzysko internetowych dolegliwości jest wyjątkowo pamiętliwe. Wszystko zachowa, więcej przypomni, zawsze zaskoczy. Nie powinno usuwać się swoich "wcieleń". Są dobrym przewodnikiem dla mapy przeszłości. Przy okazji odwiedziłam też blog Terry'ego. Ten to przynajmniej nie wypadł z formy blogerskiej.

I tak sumując - by the way ostatniej rozmowy via live not via virtual ze Stu: tak zwane fejsbuki wyskubały energię, zadzior i głębię blogów. Wymiana narracji została sprowadzona do krótkich, lakonicznych okrzyków, achów, lub lajków. Może coś się z tego dalej wykluje, przepoczwarzy?

Skoro wybory we Francji są uznawane (być może pochopnie) za zmierzch post-polityki, to i czeka nas rewolucja na linii post-komunikacji ;-)

Czasem trochę mi żal czasów, kiedy smętny, bądź dla odmiany dynamiczny dzień rozpoczynałam od kawy i lektury blogów - które zawsze inspirowały i zawsze (w przeciwieństwie do teraz) były aktualizowane :-)


1 komentarz:

  1. Celne, liebe Blaum. Ale może na przekór megatrendom i prawdzie ekranu jednak dalej blogować? Choćby dla węższego kregu "czytaczy". Ja próbuję, Ty jak widać też :)

    OdpowiedzUsuń