poniedziałek, 3 września 2012

Niedyskretna łatwość informowania

Nowoczesne media, i współczesne nam narzędzia i kanały komunikacji, pozwalają na niesłychany do tej pory ekshibicjonizm emocjonalny i formalny. Już w zasadzie nie specjalnie nikogo dziwi, że wiemy jak wyglądają nasi znajomi czy obcy rano, wieczorem, na imprezie, na kacu czy w robocie oraz na wakacjach. Ba, wiemy co mają w domach, co hodują, co gotują, jakich pieszczochów zabierają do łóżka (sic!), czy też co akuratnie słuchają, oglądają i co najważniejsze jaki mają nastrój w danej chwili. Setki zdjęć, tysiące komentarzy, czasem wpisy i notatki  - głębsze, z szerszym zapleczem, z pokazaniem kontekstów. Największą, wręcz rewolucyjną zmianę, jaką zaproponował nam "nowy sposób komunikacji" zdefiniowałabym jako łatwość dzielenia się informacjami. Serwisy połączone w system szybkiego i atrakcyjnego powiadamiania, wręcz sprzyjają do dzielenia się. Gdyby porównać sytuację do kontaktów bezpośrednich, nie osiągnęlibyśmy nawet w połowie tak spektakularnego efektu.

Można powiedzieć: jeszcze nigdy człowiek nie był skory do zwierzeń i wyjawiania swoich upodobań i sekretów jak teraz. Czy coś zmieniło się w ludziach? Nie do końca o to chodzi. W tym wypadku to nadajnik stał się determinantem. Wirtualny świat, czy świat elektronicznej komunikacji z jednej strony oferuje informację totalną, a z drugiej strony gwarantuje pewną "bezkarność", czy pokusę ujawnienia jej. Myślę, że nikomu z taką łatwością w realu nie przychodziłoby dzielenie się info o swoim nastroju czy przebytych spotkaniach itp, jak można to załatwić za sprawą fejsa, twita czy innych.
Z jednej strony ciekawe to, straszne z drugiej - bo ile i jak jesteśmy w stanie o sobie sprzedać? Wszak zdaje się nie jest tajemnicą że wszystkie przekazywane o sobie informacje w sieci są potencjalną wiedzą konsumencką, life-stylową i także społeczno-polityczną na nasz temat. Pytanie: czy w natłoku tego zalewu info, ktoś jest jeszcze w stanie opracować algorytm - nie tyle zbierający te dane w postaci wykresów, czy czy innych - ale wyciągnąć z tego jakieś sensowne wnioski :-).

Jednym z ciekawszych aspektów fali komunikacyjnej są zamieszczane fotografie. Przede wszystkim fotografia cyfrowa spauperyzowała sztukę fotografii - to raz, przyjazność systemów foto sprawia, że nawet amator może nauczyć się w miarę dobrej fotografii. Pakiety takie jak CS to wręcz już najbardziej demokratyczne narzędzie manipulacji. Nie wiem ile zdjęć w sieci pojawia się bez interwencji korekty czy obróbki, ale chyba niewiele. Fotografia potrafi ujawnić najsilniej psychologiczne relacje, braki, aspiracje, emocje. To zaskakujące jak wiele można podpatrzyć z wnętrza człowieka oglądając jego zewnętrze :-)

Czy staliśmy się społecznością niedyskretnych? Czy też narzędzia, które otrzymaliśmy po prostu sprzyjają naszym grzeszkom i ekshibicjonistycznym zapędom? A może pod warstwą "wielkiej zabawy" i "cudownego życia" czai się smutek i rozpacz ludzi coraz bardziej pozbawionych perspektyw czy pomysłu na własne przeżycie życia?
Ciekawe. To ostatnie przyszło mi do głowy po tym, jak rozmawiałam z daleką znajomą o losach innego dalekiego znajomego. Wyraziłam wówczas opinie, że mam nadzieję że mu się powodzi i wszystko jest dobrze. Na co ma daleka znajoma odpowiedziała: powodzi? Daj spokój, ciągle siedzi na fejsie jak widzę. To jakie on może mieć życie?

Well, ciekawe to wszystko, naprawdę :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz