niedziela, 30 czerwca 2013

Drugi z trzech, czyli o hipsterach



W stosie książeczek mądrzejszych i tych niefrasobliwych trafiły się na mojej szafce dwie pozycje, po które sięgnęłam z ciekawością. Pierwsza to wypasione tomiszcze Oksany Zabużko Muzeum porzuconych sekretów, druga Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera Maryny Miklaszewskiej. Jako, że lubię sekrety i słowo hipster, które tak ładnie się układa, brzmi oraz kojarzy się z "Hister", to będzie słów kilka o tych właśnie 2 książkach.





Zabużko ciężko mi się zaczynała. Monologi wewnętrzne czy zewnętrzne bohaterów, napisane nawet wyborną prozą mają coś w sobie z podglądactwa. A że podeszłam do książki bez "czytania wcześniej o czym ona jest" to przez pierwsze sto stron dryfowałam po emocjonalnych i formalnych sztuczkach autorki. Potem było już tylko lepiej. To wielopoziomowa historia o bolączkach i namiętnościach trawiących ludzika zamieszkałego w krajach postkomunistycznych. Jest taka specyficzna perspektywa spowodowana oburzeniem na rzeczywistość, goryczą kierunku przemian gospodarczych i politycznych, i smutkiem z powodu mijającej młodości, na którą trafia się w literaturze naszego regionu. Ale clou tej powieści łączy się z rozrachunkiem z OUN (choć właśnie słowo rozrachunek nie jest dobre, bo w książce bohaterowie przystępujący do OUN są postaciami pozytywnymi, romantycznymi, właściwie takimi hipsterami geopolityki). Pojęcie dobry banderowiec w Polsce bywa oksymoronem, tym bardziej lektura Zabużko wydaje się interesująca. Jest więc historia, media, polityka, awans społeczny i kulturowy (sukces przyjaciółki głównej bohaterki, która jest uznaną w Europie zamożną malarką), jest to szarpanie z pełznącą mafią interesów ciemnych, marionetkowa demokracja i wszech-manipulacja, której doświadczamy każdego dnia. Osią projektu jest miłość - zarówno ta z przeszłości, jak i rozgrywająca się w teraźniejszości, dramatyczne pomyłki związane ze źle zidentyfikowaną miłością (źle ulokowaną), świat duchów i metafizycznych zagadek. Warte przeczytania, być może też z powodu pytania, które usłyszałam podczas lektury: "a o pogromach coś tam wspomina?", no nie wspomina.
Miklaszewska dla odmiany zaproponowała książkę z kluczem. Kluczem, który ma otworzyć drzwi i połączyć podzieloną komnatę tajemnic związanych z zamachem na Jana Pawła II, śmiercią księdza Popiełuszki i katastrofy w Smoleńsku. A elementem (z dziedziny mody) łączącym całość stylową klamrą jest marynarka od Armaniego, którą główna bohaterka nabywa w jednym z warszawskich lumpeksów. Nie chce mi się używać słowa second hand czy vinatge shop, bo nie widzę takiej potrzeby dla odzieżowej politycznej poprawności. W marynarce, bohaterka odnajduje zaszyty medalik, idąc drogą medalika, odnajduje - alternatywną do mainstreamowej - rzeczywistość, ciekawszą i intensywniejszą od tej spod znaku latte, fotek na Facebooku etc... Dobrze. Jeśli ta wizja przetrwa, to rzeczywiście z tego powodu, że o "drugiej stronie" nie tylko nie ma "co" układać, ale i chyba nie ma "kto" układać historii. Ale nie mogę napisać, że to jest książka dobra i świeża. Bo nie jest. Im dalej w las, tym bardziej kojarzyła mi się z wersją dla większych dzieci, Wakacji z duchami, Szatana z 7 klasy czy nieco dalej z przygodami Pana samochodzika - tylko z innym backgroundem i tłem politycznym. Na pewno nie z Montażem Volkova. Zresztą po Montażu każda tego typu książka ryzykuje wtórność. Po tych o przygodach z duchami i samochodzikami również. Niestety.

...Most of the fighting shall be close by the Hister.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz