czwartek, 17 października 2013

Po przerwie... nader bezczelnej :-)



Bezczelność braku blogowania w przypadku twórczości (nawet hobbystycznej) internetowej jest skandalem. Jednak, czasem jak zbyt wiele chce się powiedzieć, nie mówi się wcale. Nadmiar jest równie skutecznym kneblem jak brak :-)

Tak więc po rozczarowaniu (bzdurnym w rzeczy samej) tym, że nagrody literackie w naszej szerokości geograficznej często przyznaje się (za często) z klucza ideologicznego, światopoglądowego, a nie za wartości literackie czy wkład w rozwój literatury, języka, stylistyki (ufff, to też podłe bywa:-) pisać mi się nie chciało. Tak zwaną z-nikę dostała książka zła, przeciętnie napisana, powierzchownie skonstruowana o niskim szkicu (bo nie portrecie) psychologicznym bohaterów i społeczności. Zdębiałam jednak dopiero podczas czytania facebookowych ploteczek dzień po przyznaniu nagrody. Oto dowiedziałam się z entuzjastycznej wymiany postów, że nagrodzona książka to nic innego jak wspaniała promocja Wałbrzycha. Hm, jak pamiętam z lektury oraz jak napisałam w recenzji na tym blogu, specyficzna to promocja. Jeśli lansowanie ciemnoty, przemocy, gwałtów i innych ludzkich brudów jest częścią taktyki promocyjnej to ha ha można powiedzieć, że w myśl tej zasady koncerny odzieżowe powinny od tej chwili reklamować się rozpadającymi się fabrykami w Bangladeszu, elektroniczne molochy poranionymi kończynami pracowników, a np. przemysł ciężki uszkodzeniami układów kostnych i wewnętrznych organów robotników. Jestem na nie. Cóż ani to Genet, ani to Celine , ani to nawet Krajewski nie jest, a tym bardziej Roth czy Faulkner :-)

Przeskakując zaś z lipca do października. Oto przed nami najładniejsze pod względem światłocienia i koloru 5 góra 10 dni. Uwielbiam ten czas. Oczywiście w połączeniu ze słońcem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz