środa, 14 stycznia 2015

W górach szaleństwa między legendą, a najgorszym


W czytaniu wreszcie 33. numer pisma RitaBaum (jesień 2014), spóźniona lektura, ale co tam :-) Jest o SF i H.P. Lovecrafcie. Z ciekawością rzucam się na teksty i recenzje aby przekonać się co nowego w odczytaniach i interpretacjach mojego (i nie tylko mojego) "perfect stranger".

Przekład z 2012 r. Macieja Płazy dla wydawnictwa Vesper oceniony na plus (Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści). Nowe eseje krytyczne (New Critical Essays on H.P. Lovecraft) nie przynoszą żadnych szczególnie świeżych czy zaskakujących interpretacji. Jest też ujmujący "list" do Lovecrafta w zaświatach oraz krótki tekst o tym, że najbardziej otwierającym (interpretującym) tekstem o H.P był esej Houellebecqa Przeciw światu, przeciw życiu (kiedyś pisałam gdzieś o tej książce nawet na tym blogu). W sumie OK. O Lovecrafcie nigdy dość.

Tymczasem ja tu o czymś innym. W tekście o listach i esejach H.P.L pojawiają się uwagi na temat rozległej korespondencji pisarza, czasem lakonicznej (do autorów) w stylu "jest potencjał", "nie ma potencjału". Listów jest ogrom, jak na samotnika wręcz szaleńcza to komunikacja. Podobnie warto pamiętać o szczególnym zaangażowaniu L. w zorganizowane dziennikarstwo amatorskie (czy może jak byśmy to np. dzisiaj ujęli obywatelskie) o czym sporo pisał biograf pisarza S.T. Joshi.

Czy aby to zaangażowanie w korespondencje i dziennikarstwo amatorskie nie otwierają nowej perspektywy dla odczytywania Lovecrafta? Odczytywania w perspektywie postawy oraz w kontekście tropów z eseju Przeciw światu, przeciw życiu? Jako forpoczta wirtualnej rzeczywistości i społeczności Lovecraft robi dokładnie to samo. W kontrze do świata i życia buduje jak pająk społeczność, która tworzy świat a raczej kontr-świat i życie. Poruszając się w kręgu hermetycznego mitu, odwołując się do symboli nierozpoznawalnych dla "żyjących w realu". I ta bariera korespondencji -  komunikacji poza bezpośredniością spotkania (choć takie i też były, ale właśnie w "swoich" kręgach). De facto - w tego rodzaju relacji można kształtować się dowolnie, można być awatarem siebie i wyjść poza ograniczenia życia i świata. Gdyby więc relacje L. przenieść do mediów społecznościowych, do sieci, można powiedzieć że czuł by się tam jak ryba w wodzie ;-) - a jak wiadomo to porównanie zapowiada grozę ;-). Zresztą gdzie jak gdzie - ale mityczne światy, istoty i miejsca których nie ma - tak silnie kształtujące pejzaż Lovecrafta, dobrze się mają nie tylko w fabule, grach, komiksach etc. ale przede wszystkim w sieci.

H. Arendt w Korzeniach totalitaryzmu stwierdza, że legendy przyciągają najlepszych, ideologie przeciętnych, a teorie spiskowe najgorszych. Abstrahując od polityki, a zostając w kręgu psychologii i postaw społecznych, pasuje to do H.P.L, zresztą podejrzewam, że najczęściej gdzieś w zakamarkach  własnej osobowości odnajdujemy (chętnie lub niechętnie) to co najlepsze i to co najgorsze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz