Widząc już z czytelniczego statku zarys portu pod tytułem "finał lektury" przebrnęłam przez lekturę biografii Czesława Miłosza autorstwa Andrzeja Franaszka. Być może nie powinnam w tym miejscu używać formy "przebrnęłam" bo w przypadku nieprzyjaznej interpretacji, ktoś może odnieść wrażenie że lektura mi nie przypadła do gustu lub była zwykłą nudną cegłą biograficzną zabarwioną kultem pośmiertnym wybitnego poety. Nie. Choć w sumie - jak się uprzeć, to i tak można opracowanie Franaszka odebrać ;-) Ale bądźmy poważni, przynajmniej przez chwilę...
poniedziałek, 14 maja 2012
wtorek, 8 maja 2012
Zemsta po latach?
Jak zemsta po latach. Bez zapowiedzenia złożyłam wizytę na uśpionym profilu MySpace. Cmentarzysko internetowych dolegliwości jest wyjątkowo pamiętliwe. Wszystko zachowa, więcej przypomni, zawsze zaskoczy. Nie powinno usuwać się swoich "wcieleń". Są dobrym przewodnikiem dla mapy przeszłości. Przy okazji odwiedziłam też blog Terry'ego. Ten to przynajmniej nie wypadł z formy blogerskiej.
I tak sumując - by the way ostatniej rozmowy via live not via virtual ze Stu: tak zwane fejsbuki wyskubały energię, zadzior i głębię blogów. Wymiana narracji została sprowadzona do krótkich, lakonicznych okrzyków, achów, lub lajków. Może coś się z tego dalej wykluje, przepoczwarzy?
Skoro wybory we Francji są uznawane (być może pochopnie) za zmierzch post-polityki, to i czeka nas rewolucja na linii post-komunikacji ;-)
Czasem trochę mi żal czasów, kiedy smętny, bądź dla odmiany dynamiczny dzień rozpoczynałam od kawy i lektury blogów - które zawsze inspirowały i zawsze (w przeciwieństwie do teraz) były aktualizowane :-)
I tak sumując - by the way ostatniej rozmowy via live not via virtual ze Stu: tak zwane fejsbuki wyskubały energię, zadzior i głębię blogów. Wymiana narracji została sprowadzona do krótkich, lakonicznych okrzyków, achów, lub lajków. Może coś się z tego dalej wykluje, przepoczwarzy?
Skoro wybory we Francji są uznawane (być może pochopnie) za zmierzch post-polityki, to i czeka nas rewolucja na linii post-komunikacji ;-)
Czasem trochę mi żal czasów, kiedy smętny, bądź dla odmiany dynamiczny dzień rozpoczynałam od kawy i lektury blogów - które zawsze inspirowały i zawsze (w przeciwieństwie do teraz) były aktualizowane :-)
wtorek, 10 kwietnia 2012
W lekkim uproszczeniu
Podsłuchując około świąteczne i świąteczne pogadanki kobiet, w lekkim uproszczeniu, można odnieść wrażenie, że: młode kobietki dyskutują o miłostkach i ciuchach, dojrzałe o pieniądzach, kredytach i ciuchach, starsze o chorobach i ciuchach. Konkluzje płyną dwie: jedynie kwestia ciucha, jest sprawą gwarantującą porozumienie międzypokoleniowe. Oczywiście tylko w aspekcie ogólnym, bo już w szczególe nie. A co z zresztą miłostkami, kredytami i chorobami? Well, wniosek taki, że miłość to choroba na kredyt :-)
środa, 1 lutego 2012
Z parafrazą w tle
Parafraza Żuława - po opinii wygłoszonej przez 16-latka:
Moje dni w realu są lepsze od waszych nocy na Facebooku
Bardzo cool :-)
Moje dni w realu są lepsze od waszych nocy na Facebooku
Bardzo cool :-)
I głupiego i mądrego można zabić
Znajomość kilku języków, tysięcy książek czy setek koncepcji filozoficznych albo formuł technicznych nie uchroni przed tym, że ktoś może przyjść i cię zabić. Well, może nie zabić ale sponiewierać lub pobić, okraść. Nie ma znaczenia. Z drugiej strony, bez tej rozbudowanej czy przybudowanej wiedzy, może ci się przydarzyć to samo...
I już luty :-)
Wprawdzie mroźno, ale serdecznie słonecznie zrobiło się. Uf i po styczniu, miesiącu wredoty i złej energii :-)
W lutym to mi się chce wszystkiego.
W lutym to mi się chce wszystkiego.
wtorek, 17 stycznia 2012
Oj biada biada
W styczniu nic się nie chce. Nie chce się pracować, myśleć, planować, nie chce się wierzyć że z całą pewnością wszystkie ścieżki i zamiary, które kreślimy na mapie archipelagów przyszłości (nawet tej 12-miesiecznej) są właściwe i na pewno fantastyczne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)